Tajne / Poufne

avatar BikeBlog PaVLo z pięknego miasta Dąbrowa Górnicza. Przejechałem od 2010 roku 142446.81 kilometrów w tym 7747.58 w terenie. Śmigam z dużo większą średnią niż 25.74 km/h i budzę tym respekt :D.
Więcej o mnie TUTAJ.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelm4.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane z trasy:
Dystans:56.15 km
W czasie: 03:19 h
Ze średnią: 16.93 km/h
Max speed: 68.34 km/h
W terenie: 56.15 km
Temperatura: 11.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1860 m
Kalorie: kcal

Powerade Volvo MTB Marathon - Istebna (FINAŁ)

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 0

Dziś już nie mam sił aby coś napisać, bo parę minut temu przerwałem przegląd roweru. Cztery godziny walki z pierdołami a do końca jeszcze trochę prac aby przywrócić sprawność po kolejnej błotnej rzezi jaką zafundował finał w Istebnej :).

Trasa od kilku lat jest niezmienna, jednak tym razem Org. postanowił wprowadzić kilka ułatwień z powodu opadów jakie trwały w Istebnej od kilku dni a które bardzo rozmiękczyły podłoże robią jedno wielkie bagno z ostatnich kilku kilometrów przed metą.

Do godziny 10 cały czas padał deszcz z różną intensywnością, na szczęście przestał z chwilą startu dystansu Giga i potem robiło się coraz przyjemniej i cieplej, jednak nie na tyle aby pojechać na krótko, więc ubrałem dodatkowo nogawki i rękawki oraz kamizelkę. Po starcie jechaliśmy dobre 5km asfaltami a czołówka niechętnie garnęła się do przyspieszenia, więc można było podziwiać okolicę do chwili aż zaczęły się podjazdy i wjazd w teren. Pierwszy kontakt z górskimi szlakami zapowiadał ciężką walkę z przyczepnością i oszczędnością hamulców. Błotem było to ciężko nazwać gdyż jak się przylepiło do roweru i opon to nie chciało odlecieć ... glina ... nikt tego nie lubi bo bardzo szybko zakleja napęd i potrafi zrujnować klocki hamulcowe.

No i niestety napęd wytrzymał niespełna 10km, potem zaczęła się walka z zaciąganiem łańcucha na podjazdach. To co się dało to próbowałem podjeżdżać ze środkowego blatu, między innymi wjazd na Gańczorkę, Tyniok oraz podjazd i sam wjazd na Ochodzite.

Powerade Marathon - Wjazd na Ochodzite © PaVLo


Było to bardzo męczące dla nóg i dość ryzykowne dla łańcucha, który mógł w każdej chwili pęknąć pod takim obciążeniem, ale ostatecznie dałem radę i po wjeździe czekał już tylko zjazd, najpierw po paru skałkach, korzeniach i między krzakami, aż łąkami, gdzie można było lekko osiągnąć 60km/h. Na jednym takim zjeździe miałem niegroźny upadek gdy przednie koło wpadło mi w "zygzakowate" koleiny i wyrzuciło mnie na prawą stronę kładąc na mokrej trawie. Po tym upadku szybko się pozbierałem i jak ruszyłem dalej to zobaczyłem, że prawa klamka jest wykrzywiona do góry, zatrzymałem się i trochę ją podprostowałem, na szczęście mam jeszcze hamulce BB7 ze zwykłą klamką, bo przy hydraulikach było by po zabawie.

Niestety, ale z takim zakresem przełożeń jakie miałem do dyspozycji (z przodu średni i duży blat a z tyłu przeskakująca 8 i 9) nie byłem w stanie podjechać najcięższych górek i asfaltów, więc traciłem czasem kilka pozycji, jednak jak tylko lekko się wypłaszczyło to od razu wskakiwałem na rower i kręciłem. Często na błocie czułem, że koło z tyłu traci przyczepność na glinie i błocie ale walczyłem do końca aż nie było wyjścia i trzeba było zejść i podejść lub podbiec jakiś odcinek. Trudne asfaltowe podjazdy były po Czeskiej stronie, ale nie na tyle abym rezygnował z ich podjazdu i jadąc zygzakiem jakoś się na nie wdrapywałem mimo, że czułem dodatkowe kilogramy na rowerze :). Błota było bardzo dużo, ale mimo tego klocki prawie nie ucierpiały dzięki czemu nie musiałem sie zatrzymywać aby je podkręcić i miałem czym się asekurować na zjazdach.

Na ~45km był ostatni bufet gdzie dotankowałem bidon i pognałem ile sił w nogach, rozrzucając glinę i błoto z opon bo zaczęły się fajne szutry i asfalty, to był ten zmieniony odcinek, bo właściwy był zalany błotem i org chciał chyba nam oszczędzić na koniec sezonu nurkowanie po kolana :). Kaseta nieco się oczyściła i miałem już do dyspozycji ósmą koronkę (9 zaklejona), więc mogłem na zjazdach szybko jechać i już nie tracić pozycji. Kilometr przed metą zafundowano nam jeszcze fajny zjazd po korzeniach, które pokonałem bez problemu a wiem, że zawodnicy mieli tu problemy oraz drewniane schody z bardzo ostrymi stopniami przed którymi aż zwolniłem aby ocenić czy warto je przejechać czy sprowadzić rower, ale wygrała pierwsza opcja, potem to już żwirowe ścieżki jeden mostek i trochę pokręcony odcinek do mety.

Do mety dotarłem po 3 godzinach i 19 minutach ostatecznie zajmując 30 miejsce Open Mega i 12 w M3. Jestem z tego zadowolony jak na takie problemy z napędem.

Długo też nie było na www, wyników klasyfikacji generalnej, ale wiedziałem ,ze ciężko będzie obronić 5 pozycję i niestety w końcowej klasyfikacji spadłem na 7 pozycję. Na pewno w lepszych warunkach pojechałbym jeszcze lepiej, ale nie jest źle, bo to mój najlepszy wynik od czasu startów w Powerade Volvo MTB Marathon.

Na pocieszenie zająłem pierwsze miejsce w TOP5 M3 klasyfikacji górskiej, ale niestety nie było ona dekorowana.
Kategoria Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ziejz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]