Tajne / Poufne

avatar BikeBlog PaVLo z pięknego miasta Dąbrowa Górnicza. Przejechałem od 2010 roku 142349.35 kilometrów w tym 7747.58 w terenie. Śmigam z dużo większą średnią niż 25.75 km/h i budzę tym respekt :D.
Więcej o mnie TUTAJ.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelm4.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane z trasy:
Dystans:67.62 km
W czasie: 03:23 h
Ze średnią: 19.99 km/h
Max speed: 56.09 km/h
W terenie: 67.62 km
Temperatura: 8.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

MTB Cross Maraton - Kielce 05.10.2013

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 2

Start miał być o 10:30, ale z przyczyn "organizacyjnych" został przesunięty na 10:50 ale na szczęście staliśmy w ciepłej hali, więc nie marzliśmy. Tym razem z drugiego sektora bo to mój pierwszy start w tej imprezie, ale nic nie traciłem, bo przed wyścigiem, oba sektory zostały połączone. Po starcie byliśmy przez kilka kilometrów prowadzeni przez pilota w aucie oraz Policję, gdy zjechali na bok byłem już w czołówce, więc tempo było szybkie, ale nikt nie rwał się do ścigania. Dopiero po jakiś 10km do przodu wyrwał Dominik, ale nikt nie chciał go gonić i w końcu nasz pościg go wchłonął. Byłem w pierwszej siódemce, która oderwała się dość znacznie od reszty i prowadziła przez ponad 18km. Tutaj wjechaliśmy w teren i stawka się powoli rozrywała jednak cały czas na wszyscy byli niedaleko siebie. Na chyba 23km tych pagórków był ostry nawrót w prawo i zjazd w dół a potem zboczem gdzie tak mocno przywaliłem przednim kołem w kamień, że aż powietrze uszło, ale na szczęście opona uszczelniła się.

Zaczął się podjazd, ale czułem, że nie mam zbyt dużo powietrza z przodu. Po męczącej wspinaczce zaczął się szybki zjazd i o ile początkowo dawałem radę, to na jednym szybkim skręcie w lewo chciałem szybko skontrować, ale nagle przednia opona uślizgnęła się a ja przy prędkości ponad 35km/h upadłem na lewą stronę i obróciłem się o 180st. Nie było to przyjemne, bo od razu w lewej nodze złapał mnie skurcz, ale szybko sobie z tym poradziłem. Tyłek i lewy łokieć obity i obdarty, ale ja nie piłkarz, więc się pozbierałem i pojechałem dalej uważając na zjazdach. Po wjechaniu na kolejną górkę musiałem już się zatrzymać i dopompować koło, ale dałem za mało powietrza i niestety na kolejnym zjeździe musiałem się zatrzymać już na dłużej i nabiłem w końcu dobre ciśnienie. Jednak cały ten upadek i postoje kosztowały mnie utratę 6-7 pozycji Open Master. No cóż takie są zawody gdzie nie tylko dobrym przygotowaniem się wygrywa ale też dobrym sprzętem a mój jest już wykończony po całym sezonie błotnistych startów. Trasa wydawała się dobrze oznaczona, ale niestety kilka razy gubiłem kierunki lub musiałem się zatrzymać aby zorientować się czy dobrze jadę.

Na 29km był pierwszy bufet gdzie zatankowałem bidon i pomknąłem dalej. Jadąc samotnie powoli doganiałem kogoś wolniejszego, zaczął się dłuższy i ostrzejszy zjazd, jechało się pięknie aż do jego końca gdzie widziałem leśną drogę ale nie to, że należy wjechać na nią pod ukosem, więc pojechałem na wprost bo nie zdążyłem wyhamować. W ostatniej chwili zauważyłem, że droga znajduje się dużo niżej niż zdawało się z góry a do tego były tam koleiny. Próbowałem jeszcze poderwać koło, ale nachylenie było zbyt duże i niestety wbiłem się w głęboki dołek i wyrzuciło mnie przez kierownicę naderwując nieco prawy kciuk. Nie zdążyłem też sie asekurować rękoma i mocno przywaliłem głową (kaskiem) w grunt. Groźnie wyglądało, ale kark i ręce mam mocne, więc pozbierałem się i rzucając trochę mięsem pojechałem :) . Podjazdy i zjazdy zdawały się nie mieć końca podobnie jak atrakcji i na jednym z kolejnych podjazdów wrzucając lżejsze przełożenia nagle tylna przerzutka zaczęła mocno szarpać. Pierwszy rzut w czasie jazdy wskazywał na urwany hak, więc zatrzymałem się, ale nic niepokojącego nie zobaczyłem, potem był zjazd, ale każda próba kręcenia kończyła się mocnym zgrzytaniem z tyłu, więc kolejny postój i znalazłem przyczynę. Jak to zobaczyłem, to pomyślałem, że to koniec wyścigu ... górne kółeczko pękło i zgięło się.

KCNC pęknięte na zawodach MTB Cross Maraton Kielce © PaVLo


Udało się je naprostować, ale od tej pory musiałem bardzo uważać z manewrami biegami i częściej używałem przełożeń z przodu, chyba że był podjazd to wtedy nie miałem wyjścia i redukowałem już przed podjazdem, aby nie nadwyrężać kółeczka.

MTB Cross Maraton - Kielce 05.10.2013 © PaVLo


Gdzieś od 49km zaczynały się bardziej płaskie odcinki, miałem tu też bardzo niebezpieczną sytuację jadąc szutrem między domkami, skręciłem najpierw w lewo a potem w prawo w wąski tunel pod torami. Byłem przekonany, że to zabezpieczony odcinek i jechałem koło 30km/h i z taką prędkością tam wpadłem i nagle przede mną auto, ja po hamulcach i wpadam na ścianą po lewej, gość w szoku hamuje i mija mnie na centymetry. Mierzymy się wzrokiem jak jacyś rywale i odjeżdżamy w swoje strony :). Na szczęście przez kolejne kilometry już był spokój i robiłem swoje walcząc ze zmęczeniem i efektami skurczu w lewej łydce. Dogoniłem tez kilku rywali z mojego dystansu i wyprzedziłem, jednak z jednym jechałem do samego końca. Gość nie chciał się ścigać mówiąc, że już nie ma sił, ale jak próbowałem się mu urwać to widziałem od razu jego cień za sobą, więc ściemniał a ja widząc, że nikt nas nie goni postanowiłem trochę go podpuścić, najpierw zwalniając i przyspieszając na remontowanych odcinkach, ale trzymał się. Ostatnie 500-600m to były już asfaltowe tereny targów, postanowiłem że sprawdzę go ostatni raz i po wjeździe przez jakieś otwarte ogrodzenie tak przycisnąłem, że po drodze jeszcze wyprzedziłem dwóch kumpli a przednie koło co obrót korby rwało mi do góry i samotnie z przewagą kilku sekund nad rywalem wpadłem na metę. To tyle z trasy, potem jeszcze bufet oddanie czipa do biura zawodów i postanowiłem pozwiedzać targi Bike Expo.

Było dużo więcej firm niż dwa lata temu, prezentowane były naprawdę fajne rowery i różne grupy osprzętu, akcesoria i bardzo ciekawe narzędzia oraz odzież sportowa. Po pożegnaniu się ze znajomymi musiałem wracać, bo przede mną ponad dwie godziny jazdy i pobudka po 4 rano na drugi dzień.

Jak na takie atrakcje na trasie jestem zadowolony z tego co zdołałem wywalczyć na dystansie Master (67km) czyli 12 miejsce open i 6 w swojej kategorii wiekowej M2 z czasem 3h:23m:24s.
Kategoria Zawody



Komentarze
pawelm4
| 02:56 wtorek, 8 października 2013 | linkuj Mam białego fukacza, będę musiał go zabierać na zawody :D
mtbiker
| 19:28 poniedziałek, 7 października 2013 | linkuj Trzeba kupić pompkę na naboje i strata na pompowanie skróci się do kilku sekund :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iechc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]