Tajne / Poufne

avatar BikeBlog PaVLo z pięknego miasta Dąbrowa Górnicza. Przejechałem od 2010 roku 142349.35 kilometrów w tym 7747.58 w terenie. Śmigam z dużo większą średnią niż 25.75 km/h i budzę tym respekt :D.
Więcej o mnie TUTAJ.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelm4.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane z trasy:
Dystans:55.48 km
W czasie: 03:02 h
Ze średnią: 18.29 km/h
Max speed: 59.07 km/h
W terenie: 55.48 km
Temperatura: 25.0
HR max: 168 ( 89%)
HR avg: 153 ( 81%)
Podjazdy: 1868 m
Kalorie: 2476 kcal

Bike Adventure - Etap 3 (Królewski)

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 06.07.2016 | Komentarze 0

Bike Adventure - Etap 3 (Królewski)
Z góry sorka za za błędy.
To już trzeci dzień zmagań na szlakach Szklarskiej Poręby. Tym razem start przesunięto na 12 godzinę co akurat mnie odpowiadało bo dało więcej czasu na regenerację.
Zaraz po starcie odbijaliśmy w prawo do góry bo bardzo luźnym szutrze co spowodowało duży korek. Moim zdaniem zła decyzja bo na podjeździe gdzie były wymyte wyrwy tworzyły się niepotrzebne kolejne korki. Ale cóż trzeba jechać i takie odcinki. Podjazd stromy gdzie na odcinku około kilometra już mieliśmy 100 metrów przewyższeń (jutro powtórka).
Na górze skręt w lewo i w dół po szutrze i kamieniach gdzie mistrzom pierwszej prostej wypadały bidony jak drobne z portfela i zamiast skupiać się na wypatrywaniu dobijaczy i rozrywaczy opon (ostre kamienie) to robiłem manewry omijania tych bidonów :).
Pierwszy bufet był już na 11km, dla mnie za szybko i po prostu go ominąłem, a kilka kilometrów dalej pożarłem żela bo po tak długim i szybkim zjeździe niżej niż start, na pewno czekał nas podjazd. Nadmienię że dzisiaj zaserwowano nam bardzo trudne techniczne zjazdy aż przypomniały mi się edycje MTB Maraton !, po prostu świetne i niebezpieczne.
Na dole zjazdu czekała nas niemal ścianka do podjechania, najpierw szuter a po chwili asfalt poprzecinany betonowymi przepustami, swoją drogą to ciekawe co za sprzęt na takiej stromiźnie wylał go :).
Tutaj grupa rywali była jeszcze duża ale ja spróbowałem podjechać to na cięższych przełożeniach co spowodowało że na górze wjechałem sam a dalej szutrem coraz szybciej w górę robiąc sobie bezpieczny odstęp oraz przeganiając paru rywali. Nie szarpałem zbyt mocno bo zaczął się długi i coraz stromszy podjazd pod Dwa Mosty z których znów bardzo szybko po szutrowo kamienistej drodze w dół i znów pełna koncentracja aby nie złapać kapcia.
Na dole kawałek prostej na odpoczynek i nagle w lewo na asfalt, który bardzo szybko zrobił się kolejną ścianką przechodzącą w kamienie. Tutaj straciłem jedną pozycję przez goniącego mnie Marcina Wróbla, ale i trafiłem na drugi bufet gdzie zatankowałem bidon i szybko pognałem za nim i szybko dogoniłem co skwintował "cały czas mnie pilnujesz, dobrze nie odpuszczaj". Dobry jest i aż do najtrudniejszego podjazdu jakim była wspinaczka pod Petrovkę jechaliśmy razem.
W pewnym momencie wyprzedziłem go po dogonieniu jakiegoś zawodnika i mając na kasecie kilka przełożeń zapasu powoli odjeżdżałem. Podjazd szybko robił się coraz stromszy i trzeba było redukować ale sił miałem jeszcze trochę i nie korzystałem z najlżejszych przełożeń. Dopiero w połowie jak licznik pokazał 18% a potem nawet o 20% musiałem redukować. Oglądałem się co jakiś czas i widziałem rywali i coś mnie zmotywowało i często zrzucałem na twardsze przełożenie aby utrzymać dystans. Przed samym szczytem uciekło mi tylne koło i musiałem kilka metrów podejść, ale jak zobaczyłem że na górze robią zdjęcia to ustawiłem rower i mimo chyba 20% stromizny wsiadłem i wkręciłem się na szczyt na dwóch kołach za co dostałem brawa :-).
Myślałem że wjedziemy na samy szczyt ale trasa odbiła w prawo i szybko w dół, przynajmniej na początku bo potem znów zaczął się trudny techniczny zjazd, którego nie powstydzili by się wyjadacze Enduro lub DH.
Na 46k był ostatni bufet, skorzystałem tylko z kubeczka izo i kawałka banana. Nie wiem czy był to dobry pomysł bo za chwilę poczułem głód i dosłownie koło 50km zaczęło mi brakować prądu. Strasznie się mordowałem a rywale coraz bliżej bo nadrobili na wcześniejszym zjeździe. Końcówka przed metą to niemal 3km podjazdu w środku lasu po korzeniach, jakiś dziurach i między drzewami gdzie straciłem dwie pozycje co normalnie mnie strasznie wkurzyło ale nie mogłem przyspieszyć bo mimo pulsu 154 nie dałem rady. Przed przedostatnim podjazdem po "centrum wycinki" z masą grubych gałęzi i wyrw był w końcu lekki zjazd i tabliczka 1km do mety. Kręcił niemal pół przytomny i po ostatnim zjeździe w terenie gdzie wyprzedziłem jeszcze kogoś z FUN, trasa przecinała stok narciarski i kawałkiem łąki w lewo skręcała w dół przecinając kawałek początkowej trasy i wpadała w jakieś bagno po czym w lasku skręcała ostro w prawo i w dół ... i tu zaliczyłem niezły upadek jak mi przednie koło podcięła jakaś gałąź ... przejechać niemal 57km i wywalić się na jej końcu to tylko ja potrafię :D.
Na metę wpadłem jak na tablicy czasu było coś koło 3:02... ostro, w końcu nie bez powodu ten etap nazywa się Królewskim.
Ostatecznie z czasem 3:02:22 zająłem rewelacyjne 11 miejsce Open PRO i 4 w kategorii M3 !. Masakra :)
Jak w końcu będą jakieś zdjęcia to powrzucam.



Dane z licznika:
najwyższy szczyt - 907m npm
maks podjazd - 21%
podjazdów - 24.83km
maks zjazd - 24%
zjazdów - 24.09km

Strefy:
1. 1% - 0:01:44
2. 28% - 0:51:32
3. 71% - 2:08:04
4. 0% - 0:00:00


Kategoria Wakacje, Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]