Tajne / Poufne

avatar BikeBlog PaVLo z pięknego miasta Dąbrowa Górnicza. Przejechałem od 2010 roku 142446.81 kilometrów w tym 7747.58 w terenie. Śmigam z dużo większą średnią niż 25.74 km/h i budzę tym respekt :D.
Więcej o mnie TUTAJ.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelm4.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane z trasy:
Dystans:123.65 km
W czasie: 04:29 h
Ze średnią: 27.58 km/h
Max speed: 82.09 km/h
W terenie: 0.00 km
Temperatura: 18.0
HR max: 171 ( 91%)
HR avg: 147 ( 78%)
Podjazdy: 3300 m
Kalorie: 3422 kcal

TATRA ROAD RACE – Hard As Hell – Zakopane HELL Pro 123km, 3300 w pionie

Sobota, 14 lipca 2018 · dodano: 16.07.2018 | Komentarze 0

TatraRoadRace – Hard As Hell – Zakopane
Kilka dni walczyłem o wolne, aby spróbować sił w najcięższym wyścigu kolarskim jakim jest Tatra Road Race. W końcu się udało i pojechaliśmy liczną ekipą. Szosę mam od marca i w sumie miał być to mój trzeci start w zawodach szosowych (wcześniej Majorka na dystansie 312km i niedawno Szosowy Klasyk w Szklarskiej Porębie).
Założenie przed startem było proste, ukończyć i zmieścić się w 5 godzinach.
Od chwili startu, chciałem dogonić drużynę startującą z początkowych sektorów (ja miałem ostatni, czwarty), aby pojechać pierwsze okrążenie w większej grupie. Początkowo tak robiłem, ale szybko urwałem się i powoli oddalałem, gdyż nogi chciały nieco mocniejszej jazdy :).
Straszyli mnie, że będa na prawdę trudne podjazdy i w sumie nie mylili się, bo po niespełna 25km ujrzałem w oddali wspinających się powoli kolarzy ... Bachledówka i upragnione bufety na szczycie :D. Ledwo zbliżyłem się do tej ściany, a już mi się skończyły najlżejsze przełożenia ... o ja pierd...e, sobie pomyślałem :D, ale stanąłem na pedała i spokojnie wjechałem, a na górze uzupełniłem napoje.
Zaraz za bufetami był jeden z najszybszych (moim zdaniem) zjazdów. To tutaj rozpędzałem się ponad 80km/h. Druga pętla poszła też nieźle, ale w kość najwięcej dał ponad dwukilometrowy podjazd Pitoniówka. Męczył mocno, a trzeba było jeszcze wstydu nie przynieść i podjechać trzeci raz Bachledówkę.
Czuć już było w nogach, że będzie to ciężki wyścig. Na trzeciej pętli dobijały już każde podjazdy, w nogach ponad 90km, trasę zlał deszcz, a w oddali znów ta Bechledówka. Podjechałem pod nią spokojnie, ale od razu stanąłem i z całych sił naciskałem, aby tylko nie przynieść sobie i drużynie wstydu, że nie dałem trzeci raz rady go podjechać. Widziałem ból i potworny wysiłek mijanych ludzi. Opony na szczęście trzymały trakcję, bo tego obawiałem się na tym mokrym asfalcie.
Po raz trzeci i na szczęście ostatni, zdobyłem ten piekielny szczyt, skorzystałem z bufetów i pognałem zjazdem, ale tym razem dużo wolniej (~50km/h), bo asfalt był mokry, a ja nie mam jeszcze wyczucia tak szybkiej jazdy po zlanych zakrętach.
Tutaj utworzyła się mała grupka 4-5 osób, głównie M4-M5, poprowadziłem chwilę, minęliśmy rozjazd na pętle i tym razem odbiliśmy w prawo na metę. Grupka średnio współpracowała, więc przesunąłem się na czoło i powoli ją zostawiłem. Na ramie miałem mapkę, więc orientowałem się czy warto ich zostawiać, czy lepiej zwolnić i odpocząć z nimi. Ale wykres wskazywał, że za chwilę będzie długi zjazd i ostatni długi podjazd. Postanowiłem jednak nie zwalniać i wykorzystać zjazd, do zrobienia przewagi. Po drodze dogoniłem jeszcze kogoś z M4.
Od ~111km zaczał się ostatni podjazd, za sobą w oddali widziałem ostatnią grupkę jaką zostawiłem. Sądziłem, że skazują moją ucieczkę, ale widocznie i oni nie mieli już na tyle sił. Podjazd bardzo się dłużył, za mną tylko ktoś z M4 i w okolicach 119km zaczął się już zjazd do mety. Prędkość dochodziła do +60km/h, a najgorsze, że trzeba było manewrować między autami, bo na ostatnich kilometrach puszczono normalny ruch uliczny. Niebezpieczna była to jazda, jak musiałem przeciskać się między autami i uważać, aby jakiś nie zajechał mi drogi, ale udało się i w ostatni zakręt w lewo wszedłem bez problemów. Zostało tylko jakieś 400 metrów do mety, słyszałem już hałas muzyki, wiwatujących kibiców i spikera. Obejrzałem się jeszcze, ale rywali nie było, zacisnąłem mocno zęby, usłyszałem głośne kibicowanie drużyny i na stojąco, ostatkiem sił wpadłem na metę.
Najważniejsze, że dojechałem cało i każdy podjazd zrobiony na rowerze, wynik sprawa drugorzędna, ale aby była jasność, to:
- z czasem 04:29:34
- wpadam jako Open HELL-Pro 62/~406
- oraz kategorii wiekowej M3 33/~180
- na dystancie HELL-Pro 123km i 3300m w pionie

Trochę danych
Najwyższy szczyt - 1108m
Max podjazd - 18% (wiem że były ponad 25%)
Podjazdów - 49.74km
Max zjazd - 14%
Zjazdów - 58.10km

Strefy:
1. 10% - 0:26:22
2. 36% - 1:37:05
3. 51% - 2:18:10
4. 1% - 0:02:35 ale krótko  0.o




Kategoria Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zensp
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]