Tajne / Poufne

avatar BikeBlog PaVLo z pięknego miasta Dąbrowa Górnicza. Przejechałem od 2010 roku 145382.77 kilometrów w tym 7747.58 w terenie. Śmigam z dużo większą średnią niż 25.73 km/h i budzę tym respekt :D.
Więcej o mnie TUTAJ.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelm4.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane z trasy:
Dystans:55.07 km
W czasie: 03:09 h
Ze średnią: 17.48 km/h
Max speed: 61.56 km/h
W terenie: 55.00 km
Temperatura: 23.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Powerade Garmin MTB Marathon - Wałbrzych

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 0

Przed startem zrobiłem wraz z kolegą około 15-minutową rozgrzewkę po lesie z jednym mocniejszym podjazdem, więc stojąc w sektorze miałem już rozgrzane nogi. Pierwsze kilometry to "Runda honorowa", czyli przejazd przez miasto Wałbrzych. Mimo gorących apeli organizatora wielu zawodników pchało się jak najbliżej przodu, jadąc po chodnikach i strasząc kibiców-pieszych, po prostu szczeniactwo z cwaniactwem. Startowałem z trzeciego sektora, i moim celem było dogonić brata i kumpla, z którym często rywalizuję. Udało się po jakimś kilometrze od startu i potem jechałem z nimi w grupie, trzymając się kilkadziesiąt metrów za tym tłumem na przodzie. Runda miała sporo ciasnych uliczek i ostrych zakrętów, ale w końcu pilot wyprowadził wszystkich na szuter, gdzie normalnie zrobiła się ściana kurzu i tak już stawka zaczęła się rozciągać. Od samego początku czułem, że dzisiaj noga będzie ładnie podawać. Jak zwykle kolejne kilometry to wyprzedzanie, ale i oddawanie pozycji sprinterom z dystansu Mini oraz mocniejszym, lub tym, którym się tak tylko wydawało :).

Po jakichś 13 kilometrach czekała najciekawsza atrakcja wyścigu ... tunel ... 1600 metrów długości ... uuuu jeee :D.
Powerade Garmin MTB Marathon - Wałbrzych Tunel © PaVLo

Pierwsze wrażenie to "co to?", gdzie oni nas prowadzą?, chyba do samego Piekła ;). Tunel wysoki, ale szeroki na około trzy metry i dopiero po niespełna 200 metrach pierwsze światło, które dawało jakąś nadzieję, że się tu nie pogubimy. Niestety radość nie trwała zbyt długo, trzeba było jechać po kamienistym, nierównym podłożu przez kolejne kilkaset metrów w ciemności. W tunelu były takie trzy lub cztery punkty oświetleniowe gdzie przynajmniej na chwilę można było odzyskać orientację w otoczeniu. Oczywiście ta przyjemność nie trwała długo. Ostatnie kilkaset metrów (najdłuższe) to była akcja jak z horroru, kompletna ciemność, zero orientacji, nie wiesz czy jesteś metr czy centymetr od ściany, jedyną nadzieją jest coraz większe światełko na końcu tunelu ... a mówią aby nie iść w jego stronę :D. Przez cały tunel jechałem dość szybko trzymając się jednego zawodnika.W pewnym momencie dogoniliśmy jakąś grupkę uciekinierów i aby na siebie nie wpaść zaczęliśmy krzyczeć, że jedziemy i do goniących nas, że zwalniamy aby nie powpadać na siebie, ponieważ był na tyle duży hałas jadących rowerów, że nie można było określić, gdzie kto jest :). Coraz większe i mocniejsze światło końca tunelu raziło i dodatkowo wzmacniało emocje. Tunel się skończył i w końcu można było wznowić ściganie.
Powerade Garmin MTB Marathon - Wałbrzych © PaVLo

Na trasie nie zabrakło mocnych podjazdów, szybkich szutrówek oraz wykańczających podejść z rowerem na plecach. Jedno podejście było nadzwyczaj wyczerpujące, wyglądało jak wspinaczka
alpinistyczna z tym, że zamiast plecaka miało się rower w jednej ręce a drugą chwytało skałek i drzew aby nie spaść do tyłu :). Potem jak komandos trzeba było przeciskać się między krzakami i cały czas pod górę. Powietrze stało w miejscu a
z góry lał się żar, łydki paliły z wysiłku, w gardle zasychało a nie bardzo było możliwości aby się napić. Po takiej wspinaczce w końcu nadszedł zjazd. Był bardzo wąski i z kilkoma powalonymi drzewami, więc trzeba było uważać i mocno trzymać kierownicę.
Powerade Garmin MTB Marathon - Wałbrzych © PaVLo

Na trasie były cztery bufety i na każdym napełniałem do pełna bidon a na jednym nawet dostałem banana, którego wciąłem od razu mimo braku głodu :).

Bardzo ciekawym odcinkiem był przeszło czterokilometrowy wąski trawers. Kawałek ten był bardzo niebezpieczny, gdyż po lewej był bardzo stromy spad a po prawej prawie pionowa ściana. Na tym odcinku jechałem z dwoma innymi zawodnikami, tempo
było całkiem niezłe, ale trochę za wolne dla mnie i za bardzo odpocząłem co niestety odbiło się lekkim skurczem nogi i od 40 kilometra trzeba było kombinować aby skurcze nie nasiliły się.

Trasa oferowała również bardzo szybkie zjazdy, na paru o mało nie wyleciałem, ale tak to jest jak się lubi prędkość :). Końcówka trasy nieco mnie zaskoczyła, a właściwie to prawie kilometrowa mijanka z ludźmi, którzy jechali jako "ostatki" dystansu mega, było to dość niebezpieczne, gdyż droga prowadziła w dół i osiągało się prędkości ponad 40km/h i każdy zakręt mógł zaskoczyć kimś kto akurat wybrał tą samą stronę drogi co ja, a to mogło się skończyć poważną kraksą ...
Kategoria Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa enbyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]