Tajne / Poufne

avatar BikeBlog PaVLo z pięknego miasta Dąbrowa Górnicza. Przejechałem od 2010 roku 142446.81 kilometrów w tym 7747.58 w terenie. Śmigam z dużo większą średnią niż 25.74 km/h i budzę tym respekt :D.
Więcej o mnie TUTAJ.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Flag Counter

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pawelm4.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody

Dystans całkowity:8372.38 km (w terenie 5980.58 km; 71.43%)
Czas w ruchu:395:54
Średnia prędkość:21.13 km/h
Maksymalna prędkość:87.84 km/h
Suma podjazdów:129271 m
Maks. tętno maksymalne:187 (100 %)
Maks. tętno średnie:171 (91 %)
Suma kalorii:169018 kcal
Liczba aktywności:167
Średnio na aktywność:50.13 km i 2h 23m
Więcej statystyk
Dane z trasy:
Dystans:67.93 km
W czasie: 02:28 h
Ze średnią: 27.54 km/h
Max speed: 51.57 km/h
W terenie: 35.00 km
Temperatura: 14.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 350 m
Kalorie: kcal

Skandia Maraton Lang Team - Dąbrowa Górnicza

Sobota, 27 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 2

Nie ma co pisać wszystkiego przed zawodami, więc skupię się na tym co było na trasie.

//jak tylko pojawią sie inne zdjęcia z trasy to je wrzucę

Przed zawodami udałem się do biura zawodów i tam udało się załatwić wcześniejszy sektor niż ten co miałem, czyli zamiast 7 dostałem 5. Było to o tyle ważne, że dawało nadzieję, że sektor Medio 3 i 4 nie zdąży tak szybko odjechać. Niestety sektory puszczano w odstępach ~2 minutowych, więc szansa na szybką grupę szybko znikała. Sektory przesuwano do przodu aż mój znalazł się na linii startu. Popatrzyłem na rywali i tylko kilku wyglądało na konkurencję. 
 


Wystartowaliśmy, ktoś z prawej wyszedł na prowadzenie, ale problemy z napędem zmusiły go do zwolnienia a ja jakbym właśnie odpalił wszystkie siły wyszedłem na przód i tak mocno kręciłem, że bardzo szybko uciekłem (prędkość ponad 50km/h) i do wyjazdu z Parku Hallera przy przystankach autobusowych byłem już sam i jak wjechałem na asfalt to z przeciwnej strony zobaczyłem zawodników z czwartego sektora. Po kilkuset metrach była ostry nawrót na przeciwny pas i dalej obok Pałacu Kultury w stronę przejazdy kolejowego, ale wcześniej odbijaliśmy w prawo. Jakieś 200-300 metrów przede mną gonił czwarty sektor ale dogonienie go samotnie chwilę mi zajęło i dopiero przy wjeździe na asfalt idący wzdłuż Łęknic udało mi się dogonić końcówkę. Chwile odpocząłem z nimi ale kontrolowałem czy mój sektor się nie zbliża. Niestety grupa ta niechętnie paliła się do ścigania, więc wrzuciłem na twardszy bieg i minąłem ich lewą stroną bo wiedziałem, że za chwilę wpadniemy w Pogorię 2 (Bagry) a tam jest wąsko i bagniście.  



Z początku były błotne kałuże i w kilkanaście sekund ja i rower byliśmy pokryci kupą błota ale i tu udało się wyprzedzić kilka osób. Najciekawsze jednak dopiero czekało, pierwszy był podjazd wzdłuż kanału odprowadzającego z Pogorii 1 (Stara Pogoria)  czyli kręcenie pod górkę na spiskim i głębokim błotku ale Racing Ralph na tyle świetnie sobie z tym poradził. Po wjeździe na górę zaczęła się kolejna błotna masakra, właściwie mógłbym to określić błotne rozlewisko. Bardzo przydał się błotnik pod ramę oraz mój wynalazek pod siodełko, dzięki czemu nic praktycznie nie leciało na twarz oraz plecy. Przez takie błota jechaliśmy jakieś 5km ale od około 15 km wjechaliśmy na mokre piaszczyste odcinki czyli można było przyspieszyć. Byłem już w grupie chyba z 3 i 4 sektora, jechali dość szybko, więc trzymałem się ich jednak jak się tylko dało to wyprzedzałem aż wyszedłem na początek. Moje tempo wytrzymywał tylko jeden zawodnik ale gdy jechaliśmy już przy Pogorii 4 (Kuźnica Warężyńska) leśnym odcinkiem zobaczyłem, że robię coraz większą przewagę nad nim. Po wyjeździe z lasu trzeba było zrobić ostry nawrót i zjechać wzdłuż kanału i przez mostek, po drugiej stronie widziałem kolejnych zawodników, więc szykowała się kolejna okazja do wyprzedzania. dogoniłem ich po ~500 metrach ale okazało się, że to ekipa z najdłuższego i krótkiego dystansu. Jechałem z nimi z 50 metrów ale było zbyt wolno więc wyprzedziłem i pędziłem dalej.



Było to chyba 22 kilometr czyli za chwilę był pierwszy bufet i opuszczenie terenu Pogorii 4. Na bufecie chwyciłem kubeczek ale większość wykorzystałem na obmycie okularów. Po wjeździe na asfalt łańcuch zaczął mi zaciągać i skakać na kasecie ... tego jeszcze brakowało a za chwilę przecież czeka teren z mnóstwem podjazdów ... . Długa prosta asfaltowa (~3km) pozwoliła się jednak rozpędzić i skasować dwie grupki uciekinierów oraz dogonić kumpla z trzeciego sektora czyli było już nieźle. Jadąc zauważyłem, że dogonili mnie dwaj zawodnicy i w kolejne błota wpadliśmy we trójkę ale mieli więcej sił i trochę mi uciekli. Nie przejąłem się tym i kręciłem swoim tempem oszczędzając siły na teren. Bukowe Góry to plątanina niezliczonych ścieżek, podjazdów, długich zjazdów. Było to tez dobre miejsce na wyprzedzanie bo każdy był już zmęczony i zwolnił w tym niezbyt trudnym ale męczącym terenie. Udało mi się znów wyprzedzić kilka osób. Najgorsze były dla mnie nawet niewielkie podjazdy bo oklejony błotem napęd bardzo łatwo potrafił zaciągać na blatach ale mam na to swój sposób, i mogłem spokojnie manewrować biegami nie tracąc siły na twarde kręcenie. W sumie w bukowych górach mieliśmy do przejechania chyba 16 kilometrów, więc całkiem sporo. Gdzieś w 2/3 był drugi mocny podjazd gdzie udało mi się uciec na jakieś 100 metrów i przed ostatnim długim podjazdem miałem już spora przewagę a właśnie na tym ostatnim wyprzedziłem jeszcze dwóch zawodników ze swojego dystansu ale kosztowało mnie to sporo sił, jednak na szczycie obejrzałem się i byli blisko. Jednak zaraz był zjazd i dość mocno się rozpędziłem i wyjeżdżając z Bukowej byłem już sam. Po wyjechaniu z polnej drogi trafiłem na szutrem z niezliczoną ilością kałuż, więc sobie je omijałem jak pachołki na torze przeszkód, Szutrem się skończył i zaczął asfalt poprzedzony ostatnim bufetem (52.5km). W bidonie miałem kilka łyków napoju i zastanawiałem się czy go napełnić, ale jak zobaczyłem, że są same kubeczki i po prostu chwyciłem jeden i cały wypiłem i pojechałem dalej.

Z początku jechało się fajnie ale wystarczył lekki zakręt i musiałem walczyć z przeciwnym wiatrem co jakiś czas oglądając się za siebie ale nikogo nie widziałem. Jednak nie byłem pewien czy niedługo moja ucieczka nie zostanie skasowana jak to było rok temu. Po wjechaniu na asfaltową część Pogorii 4 trzeba było mocno i samotnie walczyć z przeciwnym a potem bocznym wiatrem. Prędkość mimo zmęczenia oscylowała w granicach 34-37km/h. Do mety było jeszcze ~15km a to sporo na utrzymanie pozycji. Najciekawsze było to, że w oddali nikogo nie było przede mną a i za mną jakoś nikt nie gonił więc przez moment pomyślałem, czyżbym prowadził dystans Medio ? :D, ale wiedziałem, że było by to zbyt piękne jednak liczyłem na niezły wynik.  Gdzieś koło 57km zamiast puścić nas asfaltem skierowano na kolejne błota i to nie byle jakie bo moment mnie wyhamowały i znów trzeba było walczyć z przyczepnością. Po zjechaniu na asfalt doganiałem wyłącznie dystans Mini ale na szczęście nikt z mojego dystansu nawet się nie zbliżył. Na pożegnanie z Pogorią 4 puszczono nas wzdłuż torów po kolejnych błotach ale dało się je ominąć oszczędzając napęd, klocki i umierające łożyska w kołach. Szybkie przeskoczenie przez tory i wjechałem na asfalt wzdłuż Pogorii 3. Samotna walka z wiatrem kosztowały mnie kupę sił i prędkość spadła do jakiś 30-32km/h a na dodatek po kilku kilometrach znów skierowano trasę w błota ale niezbyt duże, z których w końcu wjeżdżaliśmy na asfalt idący w stronę wiaduktu na który wjeżdżaliśmy z przeciwnego kierunku. Końcówka to praktycznie ta sama trasa co przy starcie jedynie finisz był prowadząc główną drogą idącą przez Dąbrowę i to pod górę gdzie nie miałem sił jechać szybciej niż 26km/h ale przed sama metą zmobilizowałem się i docisnąłem ostatkiem sił.

Końcowy wynik miło mnie zaskoczył i potwierdził wysoką formę na końcu sezonu i przed ostatnimi zawodami w cyklu Bike Maraton.

Open Medio 10/~240
W kategorii wiekowej M3  5/~85


Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:49.77 km
W czasie: 02:12 h
Ze średnią: 22.62 km/h
Max speed: 61.45 km/h
W terenie: 49.77 km
Temperatura: 18.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bike Maratom Polanica - Zdrój

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 21.09.2014 | Komentarze 0

Sponiewierany w błocie :)

Jadąc na zawody autostradą i mając już niedaleko do Polanicy spotkała nas ogromna ulewa i myśl czy taki deszcz będziemy mieć na trasie i jak ona będzie wyglądać jak taki deszcz przejdzie przez tereny po których będziemy walczyć.

c.d.n.

Miejsce startu tegorocznej edycji zostało nieco zmienione i stertowaliśmy z trochę niższego punktu niż w poprzednich latach, ale po kilkuset metrach trasy się łączyły i dalej przebiegały podobnie.







Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:65.29 km
W czasie: 01:58 h
Ze średnią: 33.20 km/h
Max speed: 53.41 km/h
W terenie: 65.29 km
Temperatura: 26.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 450 m
Kalorie: kcal

Bike Maraton - Poznań

Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 07.09.2014 | Komentarze 1

Wywalczone drugie miejsce .... heheh no nie do końca, ale fajna fotka. Po trudnej walce na sprinterskim wyścigu zajałem 5 miejsce w Mega M3 ale przy tym zgarnąłem masę punktów do generalki bo aż 496/500 co jest moim najlepszym wynikiem w historii :)

Dekoracja dystansu Mega w kategorii M3 - Bike Maraton Poznań 2014.09.07
Dekoracja dystansu Mega w kategorii M3 - Bike Maraton Poznań 2014.09.07 © PaVLo



Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:55.42 km
W czasie: 02:57 h
Ze średnią: 18.79 km/h
Max speed: 66.97 km/h
W terenie: 55.42 km
Temperatura: 8.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1650 m
Kalorie: kcal

Bike Maraton Szklarska Poręba

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 17.08.2014 | Komentarze 0

Jakieś 20 minut przed startem rozpadało ...

W M3 - Miejsce 6

Open Mega - Miejsce 17

Ogólnie to trasa miejscami niebezpieczna i trudna technicznie, czasem trzeba było zejść jakiś kawałek a czasem podejść :).
Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:13.47 km
W czasie: 01:06 h
Ze średnią: 12.25 km/h
Max speed: 50.82 km/h
W terenie: 0.00 km
Temperatura: 26.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1033 m
Kalorie: kcal

KROSS Uphill Race Śnieżka 2014 - Wjazd

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 09.08.2014 | Komentarze 0

Niesamowicie wytrzymałościowy wyścig a co najważniejsze wynik sprzed 4 lat poprawiony o 20 sekund :)

Open 19/398 (dwie osoby nie ukończyły z powodu defektów)
W Kat. M3 - 11 Miejsce

Na dniach wrzucę kilka zdjęć.
Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:13.75 km
W czasie: 01:00 h
Ze średnią: 13.75 km/h
Max speed: 45.12 km/h
W terenie: 11.00 km
Temperatura: 28.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

KROSS Uphill Race Śnieżka 2014 - Zjazd pilotowany

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 09.08.2014 | Komentarze 0

Pilotowany zjazd ale i tak jechałem swoim tempem zatrzymując się czasami aby pstryknać jakieś zdjęcie lub aby ostudzić nieco hamulce :)
Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:51.36 km
W czasie: 02:38 h
Ze średnią: 19.50 km/h
Max speed: 68.87 km/h
W terenie: 51.36 km
Temperatura: 32.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1800 m
Kalorie: kcal

Bike Maraton - Bielawa

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0

Przed tym wyścigiem znów postanowiłem specjalnie się przygotować aby sprawdzić czy jest to sposób powtarzalny. Potem postanowiłem przejrzeć moje czasy w poprzednich latach abym wiedział na jaką jazdę muszę się przyszykować bo trasa miała być prawie taka sama jak w poprzednich latach. 


Na miejsce dotarliśmy koło 9:30 czyli pół godziny po zakładanym czasie bo zawsze trzeba się przygotować na przygody na drodze i wyjechać wcześniej,  tych kilka było, od blokujących jazdę kombajnów po objazdy i korki.

Miejsc do parkowania już wiele nie zostało i zajęliśmy pierwsze dogodne i akurat na łące z pełnym słońcu, ale cóż poradzić, bierze się to co jest i nie marudzi :). Po złożeniu rowerów każdy udał się załatwić jakieś sprawy i na rozjazd.

Od razu przypomniałem sobie początek trasy i wiedziałem, że będzie ciasno i szybko mimo, że pierwsze 15km szło praktycznie cały czas pod górę.

Ustawiłem się tradycyjnie w pierwszym sektorze czyli wśród najmocniejszych. Stałem cały czas w pełnym słońcu i czułem jak powoli się gotuję a jakby tego było mało to start opóźnił się o dodatkowo 5 minut.

Start był na terenie Ośrodka Wczasowo-Wypoczynkowego Sudety przy sztucznym zbiorniku. Po pierwszych metrach wjechaliśmy na szutrowy odcinek i w górę wzbiły się tumany kurzu aż w zębach zaczęło zgrzytać, ale na szczęście szybko wjechaliśmy na asfalt prowadzący mocno w górę, który szybko zniknął i pojawiła się szutrowo-kamienista nawierzchnia.

Bike Maraton - Bielawa
Bike Maraton - Bielawa © PaVLo

Szczerze sądziłem, ze będzie trudniej ale noga fajnie podawała i cały czas trzymałem się czołówki, ale upał dawał się we znaki i trochę odpuściłem aby nie zajechać się na pierwszych 6 kilometrach podjazdu pod Trzy Buki (628m n.p.m.). Po osiągnięciu szczytu była chwila odpoczynku i trzeba było ją dobrze wykorzystać bo od rozjazdu na 9 kilometrze Mini/Mega zaczynał się kolejny wymagający dobrej kondycji podjazd pod Wielką Sowę (1015m n.p.m.). Starałem się kręcić swoim tempem a przy tym nie zapominać o regularnym piciu bo w tej temperaturze organizm szybko się odwadniał a skurcze to ostatnie co mi było potrzebne, więc zatrzymywałem się na każdym bufecie aby dopełnić bidon wodą.

Bike Maraton - Bielawa
Bike Maraton - Bielawa © PaVLo

Bike Maraton - Bielawa
Bike Maraton - Bielawa © PaVLo

Pod upragnionym osiągnięciu szczytu był 2,5 kilometrowy zjazd gdzie względnie dało się odpocząć ale i złapać kapcia co niestety trafiło się kilku osobą. Po zjeździe na dół czekał nas kolejny podjazd wokół Małej Sowy (972m n.p.m.) a potem na Średnią Górę z której był już trudny technicznie zjazd po korzeniach i kamieniach a mając w pamięci wystrzał opony z Myślenic postanowiłem zjechać go nieco wolniej oszczędzając opony :).

Bike Maraton - Bielawa
Bike Maraton - Bielawa © PaVLo

Do 31km, czyli rozjazdy Giga/Mega było jeszcze kilka wymagających zjazdów i podjazdów ale był to też moment gdzie odzyskałem nieco sił i postanowiłem to wykorzystać zwłaszcza na ostrym asfaltowym podjeździe pod schronisko, ale nie pamiętam jego nazwy. Cały pokonałem na 3 zębatce z tyłu a dopiero koniec na najlżejszej i dalej w górę terenem po korzeniach i kamieniach bez zatrzymania co było kolejną przełamaną granicą wytrzymałości.  

Od 31km trasa prowadziła szczytami gór z kilkoma zjazdami i podjazdami ale cały czas trudnym terenem gdzie łatwo było o kapcie lub zniszczenie obręczy, więc starałem się wybierać jak najbardziej optymalną ścieżkę unikając ostrych kamieni i korzeni.

Bike Maraton - Bielawa
Bike Maraton - Bielawa © PaVLo

Koło 36km trasa powoli zaczynała prowadzić w dół z początku terenem a potem bardzo szybkimi szutrami z mnóstwem zakrętów gdzie trzeba było cholernie uważać aby nie wypaść na zewnętrznych łukach i mocniej przyhamować na wewnętrznych z koleinami. Nogi były już mocno zmęczone i ciężko było nawet dokręcać ale przypomniałem sobie, że rok wcześniej przegrałem jedno miejsce o 3 sekundy, więc postanowiłem, że zacisnę zęby i sprawdzić się dociskając mocniej niż zwykle na zjazdach i prostych a ostatnie 300 metrów przed metą kręciłem już na stojąco aż uda i łydki paliły jakbym po rozgrzanej lawie jechał, ale się udało i wpadłem samotnie na metę mając ponad 20s przewagi nad kolejnym zawodnikiem Open i prawie 3 minuty do kolejnego z M3.

Bike Maraton - Bielawa
Bike Maraton - Bielawa © PaVLo

Po ogarnięciu się po tak wyczerpującym i sponiewierającym maratonie wziąłem telefon i sprawdziłem sms-a z wynikiem a tam świetny wynik. Wiedziałem, że szło mi dobrze, ale nie spodziewałem się, że aż tak:

Open mega - miejsce 12/516
W kategorii M3 - miejsce 5/204

:) :) :)

Jeszcze taka na koniec przygoda. Dostałem od kumpla informację, że na A4 są dwa wypadki w okolicach zwężenia trasy, więc postanowiliśmy, że pojedziemy bocznymi drogami. Ustawiłem punkt trasy na Złoty Stok i pojechaliśmy.
Powiem jedno, ja już wolę nocować na A4 niż jechać tymi bocznymi zmasakrowanymi drogami. Na koniec okazało się, że nie da się wjechać na A4 od strony Niemodlina i musiałem jechać aż na Opole i tam dopiero po znakach "Objazd" udało się wbić na A4. Końca atrakcji nie było bo jakieś 40 minut wystaliśmy się przed bramkami w Gliwicach gdzie otworzyli dwa pasy dla automatycznego poboru opłat i do kas zostały tylko cztery i obsługa była masakrycznie wolna. Cały powrót koło 230km zajął nam aż 4 godziny ...
Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:41.63 km
W czasie: 02:37 h
Ze średnią: 15.91 km/h
Max speed: 58.50 km/h
W terenie: 41.63 km
Temperatura: 25.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1550 m
Kalorie: kcal

Bike Maraton - Myślenice

Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 28.06.2014 | Komentarze 0

Eksplozja opony (dosłownie) na 22km (trasa 42km) i koniec marzeń o pudle, a noga tak podawała, że udało mi się jeszcze dogonić kilku rywali ale strata przy pompowaniu koła badziewną pompka nie dała szansy na dogonienie czołówki. Patrząc na czas z licznika i na tabelę wyników to dojechałbym na ~11 open Mega i 5-6 w M3 a tak to wywalczyłem ledwo 14 miejsce w M3    :(
Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:41.55 km
W czasie: 02:32 h
Ze średnią: 16.40 km/h
Max speed: 68.87 km/h
W terenie: 41.55 km
Temperatura: 29.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1840 m
Kalorie: kcal

Bike Maraton - Wisła (męczarnia w upale)

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 07.06.2014 | Komentarze 1


(Aby powiększyć kliknij PPM - Otwórz lub Pokaż)


Dzisiaj pogoda zapowiadała się rewelacyjnie mimo, że deszcz nie ominął Beskidów. Temperatura też miała być ponad 25 stopni, więc bardzo podobnie co rok temu, więc można było porównać końcowe wyniki. Po rozpakowaniu rowerów przejechaliśmy na miejsce startu, a jadąc patrzyłem kto przyjechał i jak zauważyłem dużą grupę JBG-2 to zrozumiałem, że dzisiaj będzie bardzo trudno utrzymać dobrą pozycję. Stojąc w pierwszym sektorze usłyszałem jak owa grupa rozmawiała i zrozumiałem, że kilka osób może pojechać na moim dystansie co znaczyło duża stratę czasową :).

Start jak zwykle o 11 i przez jakiś kilometr pilotowany więc tempo było w miarę spokojne, ale wystarczył pierwszy lekki podjazd i już cały peleton zaczął się rozciągać. Zaczęła się walka na pierwszym bardzo ciężkim podjeździe pod Trzy Kopce (810m n.p.m.) Często trzeba było wrzucać najlżejsze przełożenia bo pochylenie podjazdu było duże aż podrywało przednie koło. Postanowiłem pojechać tutaj lżej, więc czołówka szybko uciekła, ale przeglądając wcześniej mapę wiedziałem, że takich mocnych podjazdów będzie kilka, więc bez sensu było się wypruć na pierwszym. Po 6km męczarni z tym niesamowitym podjazdem w prażącym słońcu czekał nas pierwszy zjazd, ale nie dało się na nim odpocząć, bo trzeba było mocno trzymać kierownicę i uważać aby nie wypaść z trasy lub złapać kapcia. Czułem, że mam dość jazdy, piłem regularnie z bidonu aby zaspokoić pragnienie i nie odwodnić się. 

Po zjeździe i kawałku prostej i chwilowym odpoczynku znajdował się pierwszy bufet. Dojeżdżając do rozjazdu Mega/Mimi przez myśl przeszło mi czy nie zjechać na ten krótszy bo byłem tak mocno zmęczony ale szybko wybiłem to sobie z głowy bo nie po to walczę o generalkę w Mega aby sobie mini jeździć :).  Mini uciekało w prawo a w lewo jechał dystans Mega, nie pamiętałem tego odcinka i trochę zaskoczyła mnie ścianka z płyt i asfaltu która wydawała się nie mieć końca ... to był podjazd pod Kotarz (985m n.p.m.), czyli jeszcze trudniejszy ... szkoda, ze mój rower dość sporo waży (~11kg) bo w połączeniu ze mną na pokładzie daje już niezłą wagę i ciężko mi się podjeżdża :). 



Potwornie zmęczony dojechałem do drugiego bufetu (~12km) ale skorzystałem tylko z kubeczka z wodą i pojechałem dalej z myślą, że to co mam w bidonie musi starczyć aż do 26km, czyli ostatniego bufetu na trasie. Po bufecie czekał jeszcze dwu kilometrowy stromy podjazd i w końcu w dół. Tutaj pierwszy raz przekroczyłem prędkość 60km/h, ale trzeba było bardzo uważać aby nie wypaść z trasy i wpakować się w jakiś pojazd bo zjazd był dość kręty, że nie widać było co jest za zakrętem. Po zjechaniu praktycznie do poziomu z jakiego startowaliśmy czekał znów podjazd, ale to już teren z mokrym podłożem gdzie zdarzało się, że trzeba było zejść z roweru i niestety podejść. Zjazdy były coraz trudniejsze i nie dawały możliwości odpoczynku bo trzeba było cały czas stać na pedałach i mocno trzymać kierownicę.  Gdzieś na 18 kilometrze doszła mnie bardzo mocna zawodniczka Karolina Kozela, ktora nieco uciekała mi na podjazdach, ale przeganiałem ją na zjazdach robiąc sobie chwilowo przewagę bo znów na podjeździe miałem ją za sobą.

Ostatni bufet znajdował się na 26km, ale mając doświadczenie wiedziałem, że będzie dalej i ten okazał się być dopiero na 29km i na nim musiałem zatankować bidon bo trzeba było się przyszykować na ostatni długi podjazd zaczynający się szutrem a po około dwóch kilometrach (chyba) skręcało się w prawo i znów ostro pod górę, gdzie ujechałem może ze 200 metrów po czym zszedłem z roweru bo nie dałem rady tego podjechać, zresztą jak większość, bo ktoś tam próbował podjeżdżać, ale w ostateczności również schodził. Wcześniej wspomniałem o Karolinie Kozeli, z którą miałem przyjemność rywalizować tasując się na podjazdach i zjazdach i w sumie trwało to aż do około 30 kilometra gdzie na jednym ze zjazdów gdzieś jej odjechałem i potem już nie widziałem. Właśnie w okolicach 30km poczułem, że wracają siły i postanowiłem to wykorzystać nieco mocniej dokręcając na podjeździe pod Orłową (813m n.p.m). Na 36 kilometrze był rozjazd Mega/Giga, ja wiadomo na Mega, pomyślałem, że pewnie mój dystans zaraz zacznie zjazd, ale przeliczyłem się bo czekał nas jeszcze długi kilkukilometrowy podjazd gdzie udało mi się jakimś cudem wyprzedzić kilku zawodników. Po rozjeździe dołączał się dystans Mini, w oddali zobaczyłem, że jedzie kilka osób z tego dystansu (można poznać) a wiedziałem ,żę za chwilę czeka nas upragniony ostatni zjazd do mety. Wiedziałem, że jeśli ich nie przegonię to będa mnie blokować na zjeździe, więc zacisnąłem zęby i dogoniłem ich i chwilę przed zjazdem przeszedłem na przód i już spokojnie zjeżdżałem kamienistą drogą aż do bardzo szybkiego asfaltu. Około 12km przed metą czekał nas jeszcze jeden techniczny zjazd i tutaj niestety miałem kilka idących osób z Mini i dogoniłem tez dwie osoby z Mega, jednak jednego z powodu defektu, ale takie są te zawody, nikt tu się nie zatrzyma bo ktoś kto przed nim jechał powinien tak dokończyć zawody. Po wyjechaniu z terenu zobaczyłem tabliczkę 1km do Mety ale nie szło przyspieszyć bo droga schodziła ostro w dół a był to teren zamieszkały, więc wolałem nie wpakować się w jakieś auto.



Od mety dzieliło mnie mniej niż 500m sił brak ale jakoś kręciłem mocno i momentami czułem łapiący skurcz w prawej łydce, na metę wpadłem kręcąc na stojąco z czasem 2:32:47. Wynik gorszy o 2 minuty do zeszłorocznego, więc forma podobna, ale po wynikach szczęka mi opadła. Rok temu byłem tu 7 w M3 a dzisiaj dopiero 19 ... ehhh szkoda gadać, ale od początku ciężko mi się jechało, więc mogę przyjąć ten wynik za niezły.
Kategoria Zawody


Dane z trasy:
Dystans:53.10 km
W czasie: 02:44 h
Ze średnią: 19.43 km/h
Max speed: 63.17 km/h
W terenie: 53.10 km
Temperatura: 18.0
HR max: (%)
HR avg: ( %)
Podjazdy: 1480 m
Kalorie: 5000 kcal

Bike Maraton - Wałbrzych

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 4

Kupa błota i radochy.

Pominę kwestię przygotowania i dojazdu chociaż pogoda byłą rewelacyjna i z godziny na godzinę temperatura coraz wyższa, i przejdę do samej trasy i wrażeń z wyścigu.

Trasa praktycznie bliźniacza do tej zeszłorocznej ale z cyklu Powerade Maraton, start z tego samego miejsca, początek też brukową drogą aż do lasu, jednak tutaj nie puszczono nas leśnym wjazdem, prawdopodobnie przez zalegające masy błota, których od razu byśmy się utopili :). Droga na górę była długa ale niezbyt stroma, momentami wydawało mi się, że jadę jakąś szutrową autostradą, ale nie trwało to długo i po jakiś 3km po krótkim zjeździe wpadliśmy w pierwszy teren z lekkim błotkiem.

Dobrze zapamiętałem pierwszy odcinek gdzie niestety trzeba było zejść z roweru i podprowadzić go bo nachylenie było zbyt duże aby ktokolwiek mógł podjechać (był to ~7km).

Potem znów czekała nas długa wspinaczka ale cały czas dość szerokimi drogami z możliwością wyprzedzenia. Pierwszy mocniejszy zjazd zaczął się po około 10 km, było mokro i ślisko, ale Nobby Nic na przodzie dzielnie trzymał mnie w torze jazdy co zachęcał do szybszego pokonywania zjazdów. W tym miejscu mój dobry znajomy z dystansu mini (Grzesiek W.) chciał bardzo szybko mnie ominąć i pojechał prawą stroną a właściwie taką wypłukaną rynną i w sumie byłem pod wrażeniem, że z taką szybkością to zrobił, ale nagle zrobił się ostry zakręt w lewo i tylko słyszałem łomot i jak wyjechałem z zakrętu to widziałem go wydobywającego się zza konara :D. No tak zabawnie to wyglądało, że aż jakoś równie zabawnie to skomentowałem :), ale na szczęście nic mu się nie stało i pognał dalej w dół a ja za nim. 

Bike Maraton - Wałbrzych
Bike Maraton - Wałbrzych © PaVLo

Koło 12km był pierwszy bufet ale mimo potwornej duchoty postanowiłem nie uzupełniać bidonu tylko skorzystałem z kubeczka napoju, ale, że był on z pianki to mi się złamał w pół i mało co skorzystałem ... . Grześka widziałem jakiś czas, ale koło 15km rozjeżdżały się nasze dystanse on pojechał w swoją a ja w swoją stronę. Dalej to teren nie był zbyt trudny ale i tak wystarczająco męczący jednak urozmaicony w opady lekkiego deszczu i wiatru, który dawał nieco ochłody. W bidonie powoli zaczynało brakować napoju a według mapki miał on być na 27, ale z licznika wyszło mi, że znajdował się dopiero na 28,5 km, tutaj szybkie tankowanie do bidonu i parę łyków z kubeczka.

Zaraz po bufecie czekał kolejny podjazd a nogi jakoś nie chciały się rwać do walki, jednak bywały momenty, że jadąc w grupie wszyscy zwalniali po zakręcie pod górę a ja przyspieszałem i próbowałem kręcić jak najmocniej ale czułem, że to się nie udaje. Przez prawie całą trasę walczyłem z kolegą z drużyny Hutchinson-a i było to o tyle dziwne, że na ostatnich zawodach byłem dużo z przodu a tym razem siedział mi na kole. Zastanawiałem się czy ja dzisiaj jestem taki słaby, czy on tak się wzmocnił i w sumie chyba wychodziło na to drugie, bo na podjazdach czasem mnie wyprzedzał ale zjazdy były moje i tu zyskiwałem na prawdę sporo

c.d.n. :)

10/173 w M3 i 21/448 Open Mega ... żałosne ...
Kategoria Zawody